Kibice nękani przez Trzaskowskiego, Bodnara i Tuska – bo walczą o pamięć, godność i wolność

Post Ads#1 UP placement
W Warszawie znów zawrzało — i to nie z powodu meczu. Kibice Legii Warszawa i innych polskich klubów znaleźli się na wojennej ścieżce z prezydentem stolicy Rafałem Trzaskowskim. Powodem stała się decyzja o zablokowaniu prezentacji historycznej wystawy przygotowanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Prawdziwy gniew fanów piłki nożnej wynika jednak z czegoś znacznie głębszego — z wieloletniego poczucia pogardy i marginalizacji, co ma swój początek jeszcze za poprzednich rządów Donalda Tuska.
Cenzura pod płaszczykiem troski o bezpieczeństwo
Wystawa „Czas patriotów. Ruch kibicowski w PRL i III RP” miała ukazać rolę środowisk kibicowskich w oporze wobec władzy komunistycznej i zaangażowaniu patriotycznym w czasach III RP. IPN planował pokazać ją przy Stadionie Wojska Polskiego — miejscu symbolicznym, szczególnie dla fanów Legii.
Post Ads#2 middle in article placement
Decyzją ratusza Rafała Trzaskowskiego wystawa nie została jednak dopuszczona do publicznej ekspozycji. Jak twierdzi Urząd Miasta, wydarzenie zostało zablokowane ze względów formalnych — brak było opinii Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Jednak dla kibiców i IPN-u to wyłącznie pretekst. Pojawiły się oskarżenia o polityczną cenzurę i próbę wymazywania niewygodnych narracji historycznych.
Post Ads#2 middle in article placement
Tradycja oporu: od komuny po Tuska
Dla środowisk kibicowskich to nie pierwszy raz, gdy stają w kontrze do władz. W czasach PRL-u byli uważani za element niepewny i niekontrolowany, często inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa, powszechnie nazywaną bezpieką. W III RP stali się solą w oku kolejnych liberalnych rządów — szczególnie za czasów Donalda Tuska.
To właśnie za rządów Platformy Obywatelskiej w 2008 roku doszło do brutalnej i głośnej „Akcji Widelec”. Policja, uzbrojona jak do pacyfikacji demonstracji, zaatakowała kibiców Legii na stadionie przy Łazienkowskiej, tłumacząc to walką z chuligaństwem. Ponad 700 osób zostało zatrzymanych, a wielu z nich potraktowanych brutalnie, a nawet bardzo brutalnie. Procesy ciągnęły się latami, a większość zatrzymanych została uniewinniona. Dziś wydarzenie to jest symbolem nadużyć i pogardy elit wobec oddolnych środowisk.
„Nie jesteśmy marginesem, jesteśmy częścią Narodu”
Kibice mają własną pamięć i tożsamość — kształtowaną nie tylko przez barwy klubowe, ale również przez zaangażowanie patriotyczne. Organizują zbiórki dla potrzebujących, pielęgnują pamięć o Żołnierzach Wyklętych, upamiętniają rocznice Powstania Warszawskiego. Ich działania często wykraczają poza to, co oferuje instytucjonalna polityka historyczna państwa.
To właśnie tę pamięć — nieoficjalną, lokalną, autentyczną — próbuje się zdaniem kibiców uciszyć. Wystawa IPN-u miała być formą uznania ich roli. Jej zablokowanie odebrano jako akt pogardy.
Trzaskowski kontra tożsamość
Zarzuty wobec Rafała Trzaskowskiego nie są nowe. Prezydent Warszawy od lat przedstawiany jest przez środowiska kibicowskie jako polityk oderwany od tożsamości narodowej, promujący elitaryzm kulturowy i ideologię oderwaną od codzienności zwykłych Polaków. Wejście polityka Tuska w konflikt z IPN-em i kibicami jedynie wzmacnia ten wizerunek.
Sam Trzaskowski tłumaczy się legalistycznie, ale unika merytorycznej dyskusji o przesłaniu wystawy. Zamiast tego, wspiera inicjatywy „europejskie”, „włączające” i „nowoczesne”, które w oczach kibiców oznaczają oderwanie od polskości.
Solidarność stadionów: hasła w całej Polsce
Protest kibiców nie ograniczył się wyłącznie do stadionu Legii. W kolejnych dniach po zablokowaniu wystawy IPN-u kibice z różnych klubów zaczęli manifestować swoje oburzenie. Na stadionach pojawiły się transparenty wymierzone w Rafała Trzaskowskiego, z hasłami takimi jak: „Trzaskowski – wróg polskiej tożsamości”, „Precz z cenzurą IPN”, „Stadiony pamiętają, politycy się boją”. W wielu miastach nie zabrakło również odniesień do posła PO Sławomira Nitrasa — oskarżanego przez kibiców o pogardę wobec osób wierzących i środowisk patriotycznych. Transparenty takie jak „Nitras, nie wycieraj sobie gęby Polską” czy „Nie dla was historia – ona jest nasza” pojawiły się m.in. na meczach Jagiellonii Białystok, Śląska Wrocław, Lecha Poznań, Pogoni Szczecin, Widzewa Łódź i Górnika Zabrze. Protest rozlał się na całą Polskę, pokazując, że niezależnie od klubowych barw, kibiców łączy wspólna tożsamość i sprzeciw wobec prób ideologicznego uciszania patriotycznych inicjatyw.
Kibice ostrzegają: pamiętamy przy urnach
Wśród licznych transparentów pojawiły się także te, które nawiązywały wprost do przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Kibice nie kryją, że działania Rafała Trzaskowskiego będą miały swoją polityczną cenę. Hasła takie jak „Trzaskowski? Nie dziękujemy – do widzenia w 2025”, „Pamiętamy przy urnach!” czy „Prezydentem Polski nie zostanie ten, kto knebluje Polaków” wybrzmiały na trybunach z mocą ostrzeżenia. Dla wielu środowisk kibicowskich, zaangażowanych od lat w patriotyczne działania oddolne, konflikt z obecnym prezydentem Warszawy może stać się jednym z kluczowych elementów mobilizacji politycznej przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Stadionowe nastroje są wyraźnym sygnałem: kibice nie tylko pamiętają — oni także głosują.
Nitras na celowniku trybun: „Zmień dilera, bo bredzisz”
Wśród skierowanych do władz haseł, szczególne miejsce zajęły także te wymierzone w Sławomira Nitrasa — posła KO i jednego z czołowych politycznych sojuszników Donalda Tuska, i szefa sztabu Rafała Trzaskowskiego. Kibice wywiesili transparent z napisem: „Nitras – zmień dilera, bo bredzisz”, nawiązując do jego kontrowersyjnych wypowiedzi i skandalicznego zachowania podczas debaty publicznej. Hasło to, choć ostre, wpisuje się w szerszy kontekst społecznego buntu przeciwko arogancji władzy oraz traktowania obywateli z pogardą. Transparenty te pokazują, że stadion nie zapomina i nie przebacza politykom, którzy atakują wolność słowa i styl życia tysięcy Polaków.
Historia pisana oddolnie
W Polsce, w której coraz większa część debaty publicznej toczy się w oparciu o symbole i tożsamość, konflikt o wystawę IPN-u jest czymś więcej niż tylko sporem o plansze ze zdjęciami. To kolejna odsłona wojny kulturowej między „elitami” a „zwykłymi ludźmi”. Między Trzaskowskim a kibicami.
I wygląda na to, że kibice — mimo braku dostępu do mediów, budżetów czy sal sejmowych — tej wojny nie zamierzają przegrać.
Waldemar Biliński
Źródła: polskie radio 24, telewizja republika, niezalezna.pl, wpolityce.pl, x, twojapolityka.pl